Czy USA prowokują Rosję? Jak donoszą brytyjskie media, kontyngent trzystu Marines umieszczony zostanie na terenie północnej Norwegii, o rzut kamieniem od rosyjskiej granicy.
Żołnierze Piechoty Morskiej uczestniczyli wcześniej w skandynawskich manewrach, ćwicząc swoje umiejętności w prowadzeniu działań wojennych zimą. Manewry także odbywały się blisko rosyjskiej granicy. Dlaczego zdecydowano się pozostawić ich w Norwegii? Generał Brygady Niel E. Nelson, dowódca US Marine Corps Forces Europe tłumaczył:
„Coraz bardziej zacieśniamy nasze relacje z Norweskimi Siłami Zbrojnymi, a obecność ograniczonej liczby naszych wojsk w Norwegii z pewnością wzmocni zarówno te relacje, jak i nasze zdolności do współpracy operacyjnej.
Jeżeli norweski rząd wyrazi zgodę, obecność Marines w Norwegii poprawi możliwości NATO w zakresie szybkości reakcji i rozmieszczania sił w północnej Europie”.
Czy te wyjaśnienia brzmią przekonująco? Nie nam decydować o tym, na ile są one szczere. Niemniej jednak w obecnej, napiętej sytuacji politycznej z pewnością nie przekonają one Rosji. Zwłaszcza że właśnie ze Stanami Zjednoczonymi toczy ona zażartą rywalizację w Syrii.
Rosja już od miesięcy szykuje się zresztą na ewentualność wojny, choć na razie raczej pod kątem defensywy. Z pewnością jednak w razie zagrożenia jest w stanie przeprowadzić skuteczny atak. Jak twierdzą zachodni politolodzy, relacje między dwoma mocarstwami są tak napięte, jak nie były nawet w trakcie zimnej wojny. Istnieją obawy, że syryjska wojna domowa przerodzi się w wojnę światową.
W tym wszystkim Polska coraz silniej wiąże się sojuszniczymi zobowiązaniami wobec NATO i Stanów Zjednoczonych. Pytanie tylko: po co? W razie napaści Rosjan NATO nie stanie w naszej obronie. Pomoc USA jest wątpliwa, przy tym Waszyngton daleko, a Moskwa blisko. Ewentualna wojna może się toczyć między innymi na naszym terytorium – chyba żeby udało nam się zachować neutralność, co bardzo wątpliwe. Warto zastanowić się też – po co nam sojusznik, który prze do wojny? Dopóki USA rządzone będą przez Demokratów, jest to dla nas najgorszy możliwy wybór. Jeżeli wygrają Republikanie kierunek ich polityki nadal nie jest pewny.
Z drugiej strony nie warto wiązać się tez z Rosją, która chętnie odbudowałaby swoją dawną mocarstwową pozycję. Najlepszą w tej chwili dla nas opcją jest silny sojusz w ramach Grupy Wyszehradzkiej i zachowanie życzliwej neutralności wobec Rosji.