ISIS jest dziełem Mossadu – izraelskich służb specjalnych, współpracujących z USA i Wielką Brytanią. Tak twierdzi egipska dziennikarka telewizyjna Iman Izz ad-Din. Przywódca ISIS, Abu Bakr al-Baghdadi, w rzeczywistości ma nazywać się Shimon Elliot i być tajnym agentem Mossadu.
„Izraelski Mossad był odpowiedzialny za utworzenie tej struktury, która powinna była osłabić i podzielić inne kraje i pozwolić Izraelowi wygodnie rozłożyć się w sercu regionu” – mówi dziennikarka.
Zdaniem dziennikarki i jej informatorów, celem stworzenia ISIS miało być osłabienie wszystkich krajów w regionie, tak by nie mogły dawać odporu polityce Izraela.
Na zdjęciach rzeczywiście widać pewne podobieństwo lidera ISIS i agenta Mossadu. Nawet jeśli nie traktować tego jako poważnego dowodu, to przyznać trzeba, że USA zawsze wspierały Izrael – niezależnie od tego, czy rządzili akurat demokraci, czy republikanie. Nie da się również zaprzeczyć, że od czasu swojego powstania Izrael wciąż prowadzi agresywną i zaborczą politykę wobec sąsiadów i nieżydowskiej ludności wewnątrz kraju.
Dużo podejrzeń nastręcza także sprawa „arabskiej wiosny ludów”. Nie jest tajemnicą, że Stany Zjednoczone oraz państwa zachodniej Europy wspierały rewolucyjne ruchy w Afryce Północnej. Powstanie fanatyzmu religijnego, który później przerodził się w ISIS jest zaś nierozerwalnie związane z obaleniem dyktatorów.
Jak twierdzi portal WikiLeaks, USA od początku wspierało ISIS w ich walce z Baszarem al-Asadem. W ten sposób Amerykanie chcieli przejąć kontrolę nad złożami ropy naftowej, a także osaczyć Iran. Co ciekawe, wcześniej USA wraz z Izraelem wspierać miały Hamas, aby podzielić umiarkowany religijnie ruch oporu w regionie. Te informacje ujawnił Julian Assange, główny archiwista i jeden z twórców WikiLeaks.
Jan Kołakowski