Amerykańska urzędniczka z Kentucky Kim Davis została aresztowana i wtrącona do więzienia, ponieważ z powodów religijnych odmówiła udzielenia ślubu dwóm mężczyznom.
W czerwcu tego roku Kongres postanowił, że zakaz prawnego sankcjonowania homoseksualnych związków obowiązujący w poszczególnych stanach jest „pogwałceniem praw człowieka”. Nawiasem mówiąc, dyskusyjna jest kwestia zasadności tej decyzji. Poszczególne stany mają dość dużą autonomię, co zresztą odbicie znalazło w nazwie „state” – „państwo”.
Mimo wydanego przez Kongres nakazu, Davis odmówiła udzielenia „ślubu” gejowskiej parze, zasłaniając się klauzulą sumienia. Uczyniła to trzykrotnie. Sąd federalny uznał, że klauzula sumienia nie upoważnia jej do omijania prawa. Innymi słowy – że państwo jest ważniejsze niż obywatel. Kim Davis została aresztowana i nie wiadomo kiedy wyjdzie. Sędzia uznał, że urzędniczka opuści celę dopiero kiedy zgodzi się udzielić „ślubu” homoseksualistom!
Jeżeli łamaniem praw człowieka ma być odmowa udzielenia państwowego ślubu, to czym jest wtrącanie człowieka do więzienia za jego przekonania religijne? Wszyscy trzeźwo myślący ludzie przepowiadali już w czerwcu, że nakaz wydany przez Kongres to tylko preludium do innych działań, do prowadzonej wprost homoseksualnej propagandy. Jednakże nikomu nawet nie śniły się do tego stopnia doprowadzone szykany.
Państwo które powstało jako enklawa wolności, na naszych oczach rodzi nowy totalitaryzm. USA staje się spadkobiercą Imperium Zła – tym razem wszakże nie czerwonego, a różowego. „Trzymaj dziób na kłódkę” – mówią propagandyści, lewackie lobby – „a nie – to posiedzisz sobie, aż ci się zmienią poglądy”. Skąd my to znamy..?
Jan Kołakowski